Z dziecięcą uwagą słuchałam jego historii, próbując zapamiętać każde słowo, jakby od tego zależało moje życie. Porównując przeszłość naszej dwójki, można by powiedzieć, że ja wiodłam wręcz rajski żywot nieświadomej niebezpieczeństw świata Ewy. Nie widać było po nim tego, ile przeszedł. Ktoś na jego miejscu pewnie już dawno by ześwirował, ale nie, on trwał dalej. Objęłam go, przyciągając bliżej siebie. Taka bliskość... Wydała mi się przyjemna, kojąca te wszystkie rany zadane przez innych. I, co z mojej strony zdawało się całkowicie samolubne, nagle zapragnęłam jego bliskości. Czuć ciepło od niego bijące. To szybkie bicie serca, kiedy się stresował.
- Wiesz...- zaczęłam cicho- To przeszłość... Boli, wiem, mam podobnie. Ale... Może... No...- nagle zabrakło mi głosu
Tym razem nie wytrzymałam, zaś łzy po prostu popłynęły. Tak same z siebie. Poczułam, jak "coś" mocniej zaciskało się na moim tułowiu.
- Spokojnie, Mea.
- Jestem spokojna- odparłam nieco głośniej- nawet bardzo. Tylko ja tak pierwszy raz zwierzyłam się komuś, a ktoś mi... I pierwszy raz ktoś odważył się mnie przytulić... Ja... dziękuję, Kaneki. Za wszystko, naprawdę. Nie wiem co bym zrobiła, gdybym cię wtedy nie spotkała.
Znów zamilkłam, tym razem już do końca wypowiedziawszy wszystko to, co chciałam. Niby nic, ale dla mnie takie drobne gesty to coś, czego podświadomie pragnęłam.
- Kaneki...- ponownie chciałam go o coś zapytać
- Hm?
Wzięłam głęboki wdech, szykując się na wypowiedzenie pytania. Przez nie mógł się ode mnie odsunąć i nie miałabym za to żadnego żalu.
- Tak pomyślałam... Skoro już mówiłeś o pomocy... A wcześniej o tym, że moja obecność jakoś ci służy... Gdybym znalazła jakąś pracę, to może mogłabym z tobą zamieszkać? Jako współlokatorka. Oczywiście dokładałabym się do wszystkiego! Z tym raczej nie ma problemu... Już i tak mam sporo oszczędności. Zrozumiem, jeśli odmówisz.
<Kaneki?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz