sobota, 19 marca 2016

Od Mey - Cd. Kanekiego

Czułam, jak moje policzki dosłownie zajęte zostały przez gorącą czerwień. Na jego pytanie o tym, jak się czułam- przyłożyłam dłoń do miejsca bytowania jeszcze bolącego siniaka. Ale o ile wczoraj rwał jak najęty, to teraz ból zdawał się odzywać z bardzo daleka. Czy możliwe, że chłopak zobaczył tę skazę, kiedy przenosił mnie do sypialni...? Uśmiechnęłam się pod nosem, a grymas ten był szczery, nie należał do tych wyrobionych przez lata gestów godnych najlepszej z aktorek teatralnych.
- Więc... Widziałeś?- zapytałam nieśmiało
- No tak jakoś samo wyszło.
Westchnęłam cicho. Może jednak ukrywanie tego całego bagna, w którym tonęłam przez kilkanaście lat, było błędem? Zwłaszcza, że... Zaufałam temu jasnowłosemu jegomościowi, który pewnie przeszedł tyle co ja, a nawet więcej. Do tej pory dusiłam w sobie wszystko, nagle zapragnąwszy po prostu wygadać się. Wśliznęłam się do pomieszczenia, siadając na drewnianym taborecie.
- Tak w sumie to dlatego poprosiłam o to, żebyś mnie przenocował- popatrzyłam na swoje dłonie, które raz zaciskałam, raz rozkładałam- nie wytrzymałam. Miałam wrażenie, że jeszcze dzień, może dwa, a wysiądę. Ot tak... Po prostu nie dam już więcej rady. Piętnasta dzielnica... ojciec... Tam jest tak, że każdy, bez względu na wszystko ma być żołnierzem. Jeśli nie daje rady na tych "treningach", a raczej walkach jak te psów, po prostu ginie. Przez tamten tydzień tato... nie, potwór... zmuszał mnie do "ćwiczenia" z najgorszymi typami... A ten siniak...- poczułam, jak słona łza spłynęła po moim policzku- Tato... Ja...
Zacięłam się. Co miałam powiedzieć? Że szalałam ze strachu o własne bytowanie? Że Gołębie przy piętnastej dzielnicy, to pikuś? Ech... Jaka ja jestem głupia...

<Kaneki?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz