poniedziałek, 1 lutego 2016

Od Mey - Cd. Kanekiego

Powrót brata całkowicie wybił mnie z rytmu codzienności. Już dawno zdołałam przyzwyczaić się do tego, że wracał późną nocą, a teraz stał tak i patrzył na mnie jak na jakieś UFO. Co ja takiego znowu zrobiłam? Przecież byłam przez cały czas grzeczna, nawet Gołąbki nie miały dzisiaj ze mną styczności... Może przejrzał mnie i mój aktualny stan ducha na wylot? Przecież znał mnie jak nikt inny i nawet potrafił odczuwać negatywne emocje kłębiące się w moim małym ciałku. Jakby na potwierdzenie moich myśli, objął mnie i przytulił do siebie. Gest ten zaskoczył mnie, bowiem brat ostatnio nie wykonywał tejże czynności. Stałam tak, z rękami wolno wiszącymi, w objęciach bliźniaka.
- Jeszcze raz zobaczę cię z tamtym ghulem, a osobiście go poszatkuję.- wyszeptał mi do ucha- On może zrobić ci krzywdę, uważaj na siebie... proszę.
Otworzyłam szerzej oczy ze zdumienia. Przecież... przecież nie znał Kanekiego. Co prawda ja też nie, ale... Znałam Rize, a ona nie zrobiłaby mi krzywdy. Kiedyś nasze stosunki były takie swojskie, rodzinne... Jakbyśmy były swoimi siostrami. Hae nareszcie puścił mnie i szybko ulotnił się z bloku. Poszłam szukać mojego gościa. Eh... Tak właściwie to po co Staruszek kazał mu do mnie przychodzić? Przecież jedyne co to mogłam odpowiedzieć na kilka pytań, nic więcej. Udałam się krętymi schodami aż na sam dach budynku i tam go zastałam. Kruki wzbiły się w powietrze, przecinając niebo. Nagle zobaczyłam w Kan'ie coś innego... Coś co sprawiało, że stał się tajemniczy oraz nieprzenikniony. Powoli podeszłam do zamyślonego osobnika, uważnie stawiając kroki. Cały stres opuścił mnie w ułamku sekundy. Uśmiechnęłam się lekko.
- Niesamowity widok.- stwierdziłam, patrząc na panoramę miasta- Jeszcze nigdy nie miałam okazji patrzenia na to wszystko z góry...
Mówiłam to bardziej do siebie, niż do niego. Bo co go mogły obchodzić przemyślenia głupiej piętnastolatki?

<Kaneki?>

Od Belli - Cd. Haego

Nie dostrzegłam tego na początku, że nasza wcześniejsza ofiara była ghulem. I chyba nie spodobało mu się, że tutaj byliśmy. Nie chciałam z nim walczyć, bo nie zrobił nam nic złego, ale on chyba miał swoje własne zasady, którymi się kierował. Spojrzałam na opadające ciało chłopaka, z nadzieją że nie jest to nic poważnego. Wstałam szybko, patrząc na ghula, który nas zaatakował.
- Właśnie popełniłeś największy błąd w swoim życiu, skarbie - powiedziałam słodko aktywując swoje kagune, a on spojrzał na mnie zdziwiony. Pewnie na pierwszy rzut oka pomyślał, że jestem człowiekiem. Podbiegłam do niego, robiąc uniki i po chwili wbiłam jedno z ostrych macek z jego brzuch podnosząc go do góry i porzucając tak, że znalazł się w powietrzu. Wpadłam w pewnego rodzaju trans. Rzuciłam się na mężczyznę i w ciągu mrugnięcia byłam przed nim. Pojawiłam się u jego stóp po czym kopnęłam go od dołu w szczękę. Mimo iż był taki wielki siła kopnięcia wyrzuciła go w górę. Skoczyłam za nim w powietrze, aż wzniosłam się wyżej niż on. Zanim jeszcze zaczęliśmy opadać wbiłam go w ziemię wszystkimi kagune. Nie żył. Stanęłam pewnie na nogach oddychając ciężko. Podbiegłam do Haego, był cały zimny. Przysunęłam go bardziej do muru, chcąc ochronić jego ciało od wiatru. Zdjęłam z siebie kurtkę i przykryłam go, sama zostając w sukience, na krótki rękaw. Zdjęłam mu delikatnie maskę, odkładając ją obok i odgarnęłam mu włosy z twarzy, w tym samym momencie ocierając chusteczką krew na ustach. Spojrzałam na martwe ciało, leżące niedaleko nas i pomyślałam, że lepiej by było jakby nigdy się tu nie znaleźli. To była moja wina, to ja byłam głodna nie chłopak, nie umiałam sobie sama poradzić. Takie ghule powinny umierać, od razu przy porodzie.
- Przepraszam... - szepnęłam i zaczęłam płakać, otulając chłopaka jeszcze bardziej w swoją kurtkę.
<Hae?>

Od Kanekiego - Cd. Mey

Odwiesiłem swoją kurtkę na wieszak, patrząc na ruchy dziewczyny. Zachowywała się trochę dziwnie, ale udawałem, że tego nie zauważyłem. Usiadłem w jednym z foteli, rozglądają się wokół siebie. Matko, nawet nie wiedziałem po co tu przyszedłem...Kierownik mówił mi coś, że Mea może mi w czymś pomóc choć sam kompletnie nie wiedziałem w czym. Dzwonek do drzwi obwieścił przybycie jakiegoś gościa. Dziewczyna otworzyła drzwi i ujrzałem w nich jakiegoś chłopaka.
- Sorki, kluczę zostawiłem... - powiedział. Czyli to był jej brat. Do nozdrzy wpadł mi bardzo przyjemny i smakowity zapach. Oblizałem usta, patrząc na wszystkie ruchy wykonywane przez tą istotę. Czułem go jakże podczas zjadania Jasona.
Kaneki przecież jesteś głodny...Ulżyj sobie...To tylko kolejny głupi ghul... - usłyszałem głos Rize, tak samo jak za pierwszym razem. Zatkałem uszy myśląc, że może przestanę jej słuchać.
Przecież wiem, że chciałbyś go zjeść...Wygląda tak smakowicie... - śmiech dziewczyny rozniósł się echem w mojej głowie.
- Kaneki...?
Wyprułem z pokoju przez okno, po chwili znalazłem się na dachu. Uciekłem, nie chcąc zrobić mu krzywdy, choć wyglądał na takiego co umiał się bronić. Spojrzałem na ciemne niebo, które zapowiadało burzę.
- Jestem zwykłym potworem...!


Usłyszałem ciche kroki i po chwili stała obok mnie Mea. Uśmiechnęła się nie winna, chyba nie będąc świadoma zagrożenia jakim jestem. Przed spotkaniem z Rize byłem zwykłym bezradnym chłopcem, który zgubił swoją drogę na tym świecie. Po operacji, myślałem, że to tylko zły sen, z którego szybko się obudzę. Nie chciałem nikogo skrzywdzić, lecz pierwsze odczucie głodu było nie do zniesienia. Wszyscy, którzy mnie znali - zapomnieli mnie. Oprócz mojego najlepszego przyjaciela Hide, ale coraz trudniej idzie mi ukrywanie tego wszystkiego. Wiem, że kiedyś będzie musiał poznać prawdę, ale boję się, że odwróci się ode mnie, przestraszy i znienawidzi mnie. Nie czułem się wcale jakoś silny. Wciąż zastanawiam się kim jestem i dlaczego to spotkało mnie...
<Mea?>


Od Haego - Cd. Belli

Pieprzony sadysta, żeby tak kaleczyć swoją siostrę, pomyślałem, a moja nienawiść do "kiełka" wzrastała z każdą sekundą. Gdyby wtedy jej tam nie było, gdybym spotkał go sam na sam... Zacisnąłem dłonie w pięści, hamując na jakiś czas swoje popędy. Wciąż aktywne Bikaku drgało nieznacznie, jakby chciało powiadomić cały świat o frustracji władającej mną. Nie mogłem wybuchnąć, bo kto dopilnowałby Belli? Kto... Eh... Za szybko się do niej przywiązałem, przecież pewnie i tak niedługo powiemy sobie kulturalnie "pa pa", więcej się nie spotkamy. Szkoda. Wielka. Cichy trzask zamykanych drzwi obwieścił pojawienie się potencjalnej ofiary. Odwróciłem się powoli, na kuckach, podpierając się prawą ręką o betonowe podłoże. Starałem się narobić możliwie jak najmniej hałasu, ale oczywiście musiało znaleźć się coś głośnego. Takim czymś był zwykły Burek wypuszczony z któregoś z mieszkań. Zwierzęta zawsze miały do mnie jakieś uprzedzenia, ale ten to dopiero miał jakiś problem. Wychylał się spomiędzy barierek balkonu, do tego warczał jak oszalały. Zwróciło to uwagę obserwowanego faceta, który... na nasze nieszczęście... okazał się być przedstawicielem tego samego gatunku co ja i Bell.
- Cholera...- zakląłem, widząc jego czarno-czerwone oczy
Zdążyłem jeszcze jedynie zasłonić różowowłosą, upadając z nią na śnieg. Podniosłem się na czworaki, nadal będąc nad damą. Ból przeszył mnie w mgnieniu oka, kiedy to Koukaku tamtego gościa przeszyło mnie na wylot. Popatrzyłem w oczy dziewczyny, wyrażające wiele różnych emocji.
- Chyba to nie pora...- kaszlnąłem krwią prosto do maski-... do zapraszania na spacery po parku, co?- zaśmiałem się mimo wszystko, po prostu zgrywałem bohatera- To może... ekh... Dostanę chociaż pozwolenie na wpadanie z niezapowiedzianymi wizy...
Nie dokończyłem. Jakoś tak... Wszystko nagle stało mi się obojętne, nawet ostrze wyciągane ze mnie przez agresora już nie przyprawiało o grymas. Zwaliłem się na bok jak długi, pogrążając się w ciemności.

<Bella?>

Od Belli – Cd. Haego

Zszokowanym wzrokiem popatrzyłam na leżącego brata. Stracił bardzo dużo krwi... On zawsze gdy mnie atakował na następny dzień nic nie pamiętał, rozmawiając ze mną jakby nic się nie stało. Zdjęłam maskę by lepiej go widzieć. Mogłam go tu tak zostawić? Mama przed śmiercią powiedziała żebyśmy się opiekowali sobą na wzajem, ale czym ja sobie zasłużyłam na takie traktowanie? Spojrzałam na niego pobłażliwym wzrokiem i odwróciłam się w stronę Haego, zakładając w tym czasie maskę. Uśmiechnęłam się do niego, choć pewnie nic nie widział z powodu zasłoniętej twarzy.
– Idę – powiedziałam pewnie i ruszyłam za nim, rozmyślając a mój wzrok był skoncentrowany na ziemi. Moje był moim bratem, ale ja nie chciałam by traktował mnie jak jakiegoś śmiecia, którym można się pobawić.
– Uważaj, bo jeszcze na coś wpadniesz – Hae próbował jakoś zawołać mnie na ziemię i muszę przyznać, że udało mu się to. Zaśmiałam się cicho, patrząc na jego profil. On był inny. Wszystkie ghule mówiły, że nic ze mnie nie będzie, a potem umierały podczas walki ze mną. Przeżyłam nawet walkę z Sową, ale musiał być to tylko przypadek. Kiedy już byliśmy na miejscu zaczęłam rozglądać się za jakąś ofiarą. Armin nawet nigdy nie chciał mnie puścić na żadne polowanie, mówiąc że on od tego jest. Wyciągnęłam ręce w celu przeciągnięcia się, a Hae gwałtownie złapał mnie za rękę.
– Co to? – spytał, wskazując na czerwone niteczki, które były wszyte w moją skórę.
– Jak byłam mała brat znalazł mi taką karę gdy go nie chciałam słuchać. Codziennie wyciągam jedno całe pasmo, a to i tak boli. Jedno pocieszenie to to, że nie zostało tego dużo – odparłam siadając na ziemi, w celu poczekania na ofiarę. Hae usiadł za mną opierając się swoimi plecami o moje. Uśmiechnęłam się, czując bijące od niego ciepło. Nagle zauważyłam jakiegoś mężczyznę wychodzącego z klatki.
< Hae?>

Od Haego - Cd. Belli

A więc to był ten słynny brat Belli. Cóż... Nie ukrywam, że miałem z nim kilka razy styczność, ale przez ten czas "wytrzeźwiałem". Wyglądał o wiele gorzej, niż przy naszym ostatnim spotkaniu. Widać, że kakuja zaczęła powoli przejmować władzę nie tylko nad jego ciałem, ale też umysłem. Chociaż... Może od początku był taki... Psychiczny? W końcu Eto uwielbiała tylko takich. Uśmiechnąłem się pod nosem, co pozostało niewidoczne. Ghul zaczął zbierać się po mocnym ciosie zadanym mu przez jego własną siostrę. Żałosny. Trzymając ręce w kieszeniach spodni, aktywowałem swoje oba kagune, toteż kakuję- jak kto woli.
- Hej, ty...! Kiełku!- rzuciłem przezwiskiem, które prawie zawsze go drażniło
Zwrócił na mnie wzrok przekrwionego kakuganu, jakby chciał mnie rozszarpać. Wyprostował się nieco chwiejnie.
- Świeżak!- parsknął- Pożałujesz...
W tym właśnie momencie zaczął biec jak opętany, wybił się w górę i skrystalizował swoje lśniące dziecię... Na tym jego zabawa musiała się skończyć. Nie chciałem wrócić poharatany do domu, wtedy to by mi się oberwało od staruszka i bliźniaczki. Poruszyłem Bikaku, uderzając ciemnowłosego pomiędzy żebra. Ten jęknął głucho, spadając na twardy grunt. Możliwe, że pogruchotałem mu kilka kości... Ups... Biedaczyna próbował jeszcze wstać, jednak ogłuszyłem go uderzeniem w podstawę czaszki.
- W piętnastce powinno być więcej ludzi.- mruknąłem, zwracając się do dziewczyny- Idziesz?

<Bella?>

Od Belli - Cd. Haego

Mój wzrok był uczepiony na twarzy chłopaka. Chciałam dostrzec czy się ze mnie nabija czy żartuje.
– Poczekaj tylko chwilę... – szepnęłam i ruszyłam do pokoju w celu założenia maski. Znalazłam ją w szafce przy łóżku i od razu włożyłam na twarz.
~~~
Po kilku minutach byliśmy już na miejscu, a ja rozglądałam się wokół. W tej dzielnicy akurat nigdy nie spędziłam dużo czasu. Hae patrzył to w prawo to w lewo szukając jakieś ofiary, ale dzisiaj było nienaturalnie cicho i pusto. Nikt nie chodził, a we wszystkich domach były zgaszone światła. Przeszliśmy przez stare tory i wtedy stanęliśmy jak wryci. Na ścianie było pełno krwi, a wokół leżało mnóstwo zabitych ciał. A najgorsze jest to, że pośród nich siedział mój brat i pożerał tym razem innego ghula. Poczułam odruch wymiotny, ale powstrzymałam się. Armin -  bo tak nazywał się mój brat, odwrócił się w naszą stronę i oblizał usta. Przełknęłam głośno i odsunęłam się na krok. Ja się go bałam, nie raz próbował mnie zjeść, ale nie udawało mu się to.
– Siostra... Bella...– powiedział zmienionym tonem i skoczył na mnie, w celu ataku, ale ja w tym samym momencie używam kagune i odrzuciłam go na ścianę. Odsunęłam się wcześniej od Haego nie chcąc go przez przypadek uderzyć. Moje kagune było może duże, ale za to lekkie.
< Hae?>