Powrót brata całkowicie wybił mnie z rytmu codzienności. Już dawno zdołałam przyzwyczaić się do tego, że wracał późną nocą, a teraz stał tak i patrzył na mnie jak na jakieś UFO. Co ja takiego znowu zrobiłam? Przecież byłam przez cały czas grzeczna, nawet Gołąbki nie miały dzisiaj ze mną styczności... Może przejrzał mnie i mój aktualny stan ducha na wylot? Przecież znał mnie jak nikt inny i nawet potrafił odczuwać negatywne emocje kłębiące się w moim małym ciałku. Jakby na potwierdzenie moich myśli, objął mnie i przytulił do siebie. Gest ten zaskoczył mnie, bowiem brat ostatnio nie wykonywał tejże czynności. Stałam tak, z rękami wolno wiszącymi, w objęciach bliźniaka.
- Jeszcze raz zobaczę cię z tamtym ghulem, a osobiście go poszatkuję.- wyszeptał mi do ucha- On może zrobić ci krzywdę, uważaj na siebie... proszę.
Otworzyłam szerzej oczy ze zdumienia. Przecież... przecież nie znał Kanekiego. Co prawda ja też nie, ale... Znałam Rize, a ona nie zrobiłaby mi krzywdy. Kiedyś nasze stosunki były takie swojskie, rodzinne... Jakbyśmy były swoimi siostrami. Hae nareszcie puścił mnie i szybko ulotnił się z bloku. Poszłam szukać mojego gościa. Eh... Tak właściwie to po co Staruszek kazał mu do mnie przychodzić? Przecież jedyne co to mogłam odpowiedzieć na kilka pytań, nic więcej. Udałam się krętymi schodami aż na sam dach budynku i tam go zastałam. Kruki wzbiły się w powietrze, przecinając niebo. Nagle zobaczyłam w Kan'ie coś innego... Coś co sprawiało, że stał się tajemniczy oraz nieprzenikniony. Powoli podeszłam do zamyślonego osobnika, uważnie stawiając kroki. Cały stres opuścił mnie w ułamku sekundy. Uśmiechnęłam się lekko.
- Niesamowity widok.- stwierdziłam, patrząc na panoramę miasta- Jeszcze nigdy nie miałam okazji patrzenia na to wszystko z góry...
Mówiłam to bardziej do siebie, niż do niego. Bo co go mogły obchodzić przemyślenia głupiej piętnastolatki?
<Kaneki?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz