środa, 10 lutego 2016

Od Belli - Cd. Haego

Ruszyłam przed siebie, zmuszając się by się nie odwrócić. Po chwili weszłam do sklepu, biorąc po drodze mały koszyczek. Zakupy nie były długie - nie musiałam kupować nic szczególnego. I tak przecież mogłam pić tylko kawę, choć mój organizm tolerował napój jakim była cola czy pepsi. Zawsze obchodziłam urodziny sama wraz ze swoimi pupilami, choć nie tak dawno jeszcze z Amonem. Ale teraz to się na pewno nie stanie.
~~~
Gdy tylko wróciłam do domu postanowiłam wziąć długą kąpiel dla rozgrzania i nawet nie pijąc kawy, położyłam się do łóżka, zmęczona całym dniem. Poduszka była przesiąknięta zapachem mojego ukochanego i szybko zasnęłam, będąc w nią wtulona.
~~~
Dźwięk budzika obudził mnie do takiego stopnia, że spadłam z łóżka. Cudowny początek nowego dnia.
- No trzeba posprzątać, chociaż dzisiaj - powiedziałam do siebie zbierając po drodze swoje ciuchy z podłogi. Może nie było tego widać na pierwszy rzut oka, ale nie było tutaj czysto jak w innych pokojach, zwykłych dziewczyn. Spięłam włosy w kok, nawet nie sprawdzając się w lustrze. Nie wiedziałam o której miał przyjść Hae, więc postanowiłam zająć się tym wszystkim już z samego rana. Ogarnęłam dom do połysku patrząc na to wszystko z uśmiechem. Opadłam zmęczona na fotel, ale dopiero teraz uświadomiłam się, że jestem jeszcze w piżamie. Szybko podbiegłam do szafy wyciągając z niej pierwsze lepsze ciuchy. Pierwszy raz ubrałam się wcześniej nie przygotowując swojego stroju. Westchnęłam patrząc na zegarek. Wszystko to zajęło mi niecałe 3 godziny co przyjęłam z lekkim uśmiechem. Szybko się z tym uwinęłam. Zaparzyłam sobie kawę w tym samym czasie karmiąc koty, które już od początku dnia domagały się swojej porcji. Wzięłam do rąk ciepły napar i ruszyłam do salonu, powoli go sącząc.
- Teraz chyba tylko trzeba poczekać - szepnęłam i muszę przyznać, że należałam do osób cierpliwych. Usiadłam przy pianinie uprzednio je otwierając. Była to moja jedyna pamiątka po mamię - kochała ten instrument, tak samo jak ja. Zaczęłam powoli naciskać klawisze, które wygrywały melodię. To ona kojarzyła mi się z moją rodzicielką. Uśmiechnęłam się lekko, siadając bardziej wygodniej na stołeczku.

Po chwili śpiewania, nawet nie zauważyłam, że ktoś wszedł. Poczułam to dopiero gdy ktoś przytulił mnie od tyłu, kładąc swój podbródek na moim ramieniu.
<Hae?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz