poniedziałek, 1 lutego 2016

Od Haego - Cd. Belli

  Mimo wszystko położyłem się, by zbytnio nie przeciążać rany, która mogła powiększyć powierzchnię swojego terytorium. Może udałoby mi się przestawić na tryb "normalnego funkcjonowania dnień-noc".  Zamknąłem oczy, ponownie pogrążając się w ciemności. Teraz zdawała się być inna. Taka... straszna. Przepełniała mnie nieuzasadnionym lękiem. Usłyszałem ciche skrzypnięcie drzwi, pewnie Bella po coś przyszła. Postanowiłem udawać, że śpię, by nie przyprawiać jej o zmartwienia. Jeszcze tego by brakowało, żeby aż nazbyt przejmowała się moim stanem. Szła cichutko, jak skradający się kot, lecz dzięki wyostrzonym zmysłom- słyszałem każdy krok bardzo wyraźnie. Urwały się one nagle, zakończone zgrzytnięciem podłogi. Czułem, jak przykładała swoją delikatną dłoń do mojego czoła, jak przykrywała mnie i... ucałowała w czoło. Nagle naszła mnie ochota na przedłużenie tejże chwili, co zapewne nie było możliwe. Gdybym teraz ją pocałował, tak znienacka, to uznałaby mnie pewnie za jednego z tych napalonych świrów. Zamiast tego w momencie, kiedy już chciała odejść- ująłem jej nadgarstek. Uniosłem powieki, wpatrując się w nią spokojnie. Dziewczyna wlepiała we mnie nieco zawstydzone spojrzenie. Przez nikłe światło wpadające z salonu do sypialni ujrzałem jej mocne rumieńce. Widok ten mnie samego przyprawił o szczypanie w policzkach. Z niebywałą dla chorego łatwością, usiadłem, nadal nie puszczając Różowej. Z nadgarstka zjechałem do jej dłoni, splatając nasze palce. Nie wiem co mną kierowało, może jakiś wewnętrzny instynkt. Uśmiechnąłem się niewinnie, jak dziecko, które niedawno coś przeskrobało. Bo nim właśnie byłem- dzieciakiem, który udawał, że spał i przez udawany sen doświadczył czegoś cudownego. Tą cudownością było ciepło drugiej osoby.
- Już czuję się o wiele lepiej... Dziękuję...- wyszeptałem
Zebrałem się na odwagę i musnąłem ustami czoło Bell. Nie zdziwiłbym się, gdyby teraz wyzwała mnie od wcześniej wspomnianych panów, a nawet użyła wobec mnie siły. Przecież... Jak mogłem być tak czuły wobec osoby poznanej kilkanaście godzin wcześniej? Może to wspólne wychodzenie z opresji działało właśnie w taki sposób...

<Bella?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz