- Wszystko jest piękne, gdy umie się to dojrzeć... - szepnąłem tak, by tylko dziewczyna to usłyszała. Ona była jakaś inna niż wszyscy dookoła mnie. Rozmawiała ze mną, wydawała się miła i tolerancyjna. Choć ona dotrzymywała mi towarzystwa, od czasu zmienienia się w ghula, choć nie mogę zaprzeczyć - w Anteiku czuje się jak część tej rodziny, choć jestem tam mile widziany. Usiadłem na samym brzegu dachu patrząc wysoko w niebo, gdy nagle zaczął padać deszcz. Nie przejąłem się tym za bardzo, wręcz kochałem taką pogodę. Mea schowała się pod daszkiem niedaleko mnie, obserwując każdy mój ruch. Jej brat chyba mnie nie lubił i nie wydaje mi się, że miało się to zmienić. Byłem przyzwyczajony do takiego traktowania.
- Może przejdziemy się na spacer? - spytałem niepewnie, odwracając się do niej przodem. Ona po paru chwilach wahania zgodziła się i ruszyliśmy do najbliższego parku. Usiadłem na brzegu jeziora, patrząc na falującą się wodę. Choć była zima, ona nie zamarzła co lekko mnie zdziwiło.
- Dlaczego chciałeś tu przyjść? - spytała Mae, siadając obok mnie. Westchnąłem zastanawiając się dlaczego tu przyszedłem.
- To było miejsce gdzie siedziałem przez spotkaniem z Rize. Strasznie się z tego cieszyłem, ale teraz gdy o tym pomyślę, bo był mój największy błąd w życiu. Gdybym tylko wiedział na pewno nie poszedłbym z nią do Anteiku - powiedziałem, rozglądając się wokół. To był bardzo stary park, na obrzeżach miasta. Wokół nie było żadnej żywej duszy. Odwróciłem się i spojrzałem na dziewczynę swoim kaguanem.
<Mea?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz