Pieprzony sadysta, żeby tak kaleczyć swoją siostrę, pomyślałem, a moja nienawiść do "kiełka" wzrastała z każdą sekundą. Gdyby wtedy jej tam nie było, gdybym spotkał go sam na sam... Zacisnąłem dłonie w pięści, hamując na jakiś czas swoje popędy. Wciąż aktywne Bikaku drgało nieznacznie, jakby chciało powiadomić cały świat o frustracji władającej mną. Nie mogłem wybuchnąć, bo kto dopilnowałby Belli? Kto... Eh... Za szybko się do niej przywiązałem, przecież pewnie i tak niedługo powiemy sobie kulturalnie "pa pa", więcej się nie spotkamy. Szkoda. Wielka. Cichy trzask zamykanych drzwi obwieścił pojawienie się potencjalnej ofiary. Odwróciłem się powoli, na kuckach, podpierając się prawą ręką o betonowe podłoże. Starałem się narobić możliwie jak najmniej hałasu, ale oczywiście musiało znaleźć się coś głośnego. Takim czymś był zwykły Burek wypuszczony z któregoś z mieszkań. Zwierzęta zawsze miały do mnie jakieś uprzedzenia, ale ten to dopiero miał jakiś problem. Wychylał się spomiędzy barierek balkonu, do tego warczał jak oszalały. Zwróciło to uwagę obserwowanego faceta, który... na nasze nieszczęście... okazał się być przedstawicielem tego samego gatunku co ja i Bell.
- Cholera...- zakląłem, widząc jego czarno-czerwone oczy
Zdążyłem jeszcze jedynie zasłonić różowowłosą, upadając z nią na śnieg. Podniosłem się na czworaki, nadal będąc nad damą. Ból przeszył mnie w mgnieniu oka, kiedy to Koukaku tamtego gościa przeszyło mnie na wylot. Popatrzyłem w oczy dziewczyny, wyrażające wiele różnych emocji.
- Chyba to nie pora...- kaszlnąłem krwią prosto do maski-... do zapraszania na spacery po parku, co?- zaśmiałem się mimo wszystko, po prostu zgrywałem bohatera- To może... ekh... Dostanę chociaż pozwolenie na wpadanie z niezapowiedzianymi wizy...
Nie dokończyłem. Jakoś tak... Wszystko nagle stało mi się obojętne, nawet ostrze wyciągane ze mnie przez agresora już nie przyprawiało o grymas. Zwaliłem się na bok jak długi, pogrążając się w ciemności.
<Bella?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz