wtorek, 2 lutego 2016

Od Belli - Cd. Haego

Mój brat złapał Haego za koszulkę i podniósł do góry, w celu rzucenia go o ścianę. Kopnęłam go w brzuch z całej siły, a on od razu puścił.
- Czy ja ci jasno nie powiedziałam, że masz do mnie nie przychodzić? - warknęłam, patrząc mu prosto w oczy. Był zdziwiony i to bardzo - jeszcze nigdy się nie broniłam.
- Wolisz go ode mnie? A może polecisz jeszcze się popłakać do Kanekiego? - spytał z tym żałosnym uśmieszkiem na twarzy. No tak, Kaneki Ken. Mój brat nienawidził go od momentu gdy tamten odszedł z Drzewka Aogiri. Był tylko chłopcem, któremu pomagałam tylko podczas napadu na niego. Nie chcąc by Hae rozumiał o czym mówimy, zaczęłam rozmawiać w naszym ojczystym języku.
- ¿Desde cuándo te interesa es quién preguntar?! (A od kiedy cię interesuje to z kim się zadaję?!) - spytałam wściekła wyrzucając go przed okno, gdzie od razu spotkał się z twardym betonem.
- Eres igual que mi madre. Pobre y para atar rápidamente. Ella ya se trataba y por qué murió. (Jesteś taka sama jak matka. Słaba i do tego szybko się przywiązująca. Ona już taka była i właśnie dlatego umarła.) - powiedział bardzo spokojnie jak na niego. Uważał się za pana, którego rodzice nie umieli ochronić przed CCG. Już od dziecka taki był. Pewny siebie i pyskaty, robiący wszystko by ktoś zwrócił na niego uwagę.
- - Una vez que te lo advierto, me di por sobrevivir y no hacer nada para lastimarte. Pero veo que para usted que no era suficiente. No se puede pensar que usted es el dueño del mundo y que todos, excepto usted es basura. Ahora, para que lo sientes. (- Raz cię ostrzegłam, dałam ci przeżyć i nie zrobiłam ci krzywdy. Ale widzę, że dla ciebie to był za mało. Nie możesz myśleć, że jesteś panem świata i, że wszyscy oprócz ciebie są śmieciami. Teraz właśnie ty się tak poczujesz.) - to były ostatnie słowa jakie do niego wymówiłam. - Teraz już nie masz siostry. Nie masz żadnej rodziny. (Ahora usted no tiene una hermana. Usted no tiene ninguna familia.).
Uderzyłam go tam mocno, że wylądował na pobliskiej ścianie i gdy tylko się podniósł od razu uderzyłam go, by znów był na ziemi. Aktywowałam kagune i skierowałam je w sam środek klatki piersiowej Armina, łamiąc mu przy tym żebra. Padł przede mnie na kolana, wypluwając krew, a jego maska spadła z jego twarzy. Płakał...
<Hae?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz