– Matko, jaka ty jesteś uparta... – powiedziałem to bardziej do siebie, nie chcąc urazić dziewczyny.
– Co?
– Przecież ja cię nie wyganiam, a twoja obecność nawet mi służy. Może wreszcie nie będę taki samotny – powiedziałem z lekkim uśmiechem i spojrzałem na nią szybko. Przełączyłe na jakiś program odkładając pilot nie chcąc już się bawić w przerzucanie kanałów.
– Jak na razie to muszę wrócić po swoje ciuchy, bo twoje są dość... Duże – odparła, siadając nieco wygodniej i wtedy zauważyłem dość dużego siniaka na jej ciele. Nie chciałem być nachalny, więc po prostu nie pytałem o nic. Odwróciłem dyskretnie głowę.
– Zaproponował bym ci, że pójdę z tobą, ale chyba braciszek nie był by z tego zadowolony, nie? – zaśmiałem się na własne słowa wspomniając sobie minę brata Mei, gdy po raz pierwszy mnie ujrzał. Nagle zacząłem się śmiać, wspominając coś co stało się dość niedawno.
– Z czego ty się śmiejesz? – dziewczyna spojrzała na mnie rozbawiona.
– Coś mi się przypomniało. Jakaś pani zebrała ze mnie miarę z powodu przedstawienia, powiedziała że gdybym był dziewczyną miałbym idelane wymiary na modelkę.
– Serio? – Mea wybuchła śmiechem, po chwili się lekko uspokajając.
– Teraz by już tak pewnie nie powiedziała. Po tych wszystkich treningach z Yomo... Ale nadal się zastanawiam, dlaczego mi tak powiedziała? Co ona chce od mojej budowy ciała? – spytałem Mei poprawiając swoją bluzkę, na której widać było teraz ślady mięśni brzucha.
<Mea?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz