Zaśmiałam się z Angel, która słysząc słowa chłopaka zaczęła się do mnie łasić.
– Mój brat jest z nimi od początku i chyba nie ma zamiaru stamtąd odejść. To przez nich stał się kakują jestem, przyzwyczajona do tego, że od dziecka jestem sama. Po prostu taki los. Mogę nawet stwierdzić, że na to zasłużyłam– odparłam z nikłym uśmiechem.
– Ale wy jesteście dzisiaj jacyś mili. Zawsze się upominacie o jedzenie – zaśmiałam się o ruszyłam do kuchni, by nakarmić koty. Oparłam się o blat, patrząc jak jedzą swoje porcję. Zawsze trzymały się razem i wiedziałam, że gdy coś mi się stanie to sobie poradzą.
– Chcesz kawy? – spytałam Haego, który właśnie wszedł do kuchni.
– Kawę?
– No to jest taki napój...
Nie słuchając już jego dalszych pytań, zrobiłam mu wspomniany napar i postawiłam przed nim, sama pijąc swój.
– Ups...– powiedziałam patrząc jak jedna z szafek ściennych spada na ziemię. Muszę się przyznać, że za mocno trzaskam drzwiami. Nagle poczułam nieprzyjemne uczucie w żołądku. Głód...
– Co jest?
– Nic, po prostu zrobiłam się głodna, ale to przejdzie. Na pewno...
Nie chciałam się mu przyznawać, że sama nigdy nie polowałam na zwykłych ludzi. Moje zabijałam masowo inspektorów z CCG, ale ich nie jadłam.
< Hae?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz