Drzewo Aogiri- organizacja chcąca przejąć całkowitą władzę w mieście, a potem w dalszych stronach umacniać pozycję ghuli. Widząc, jaka panowała tam tyrania- rzuciłem włóczenie się i pomaganie im w cholerę. Jakoś nie miałem ochoty zostać zdemaskowanym przez Gołębie albo poturbowanym przez Jednooką Sowę, która lubiła być blisko mnie. Nie wiem dlaczego, może to przez to, że oboje posiadaliśmy kakuje. Ściągnąłem maskę, kładąc ją na niewielkim stoliku. Podszedłem do nowo poznanej, widząc jak płacze. Ukucnąłem przed nią, kładąc jedną dłoń na podłokietniku, zaś drugą ocierając jej łzy. Starałem się być przy tym delikatny. Wiedziałem, że mogłem zrazić ją do siebie swoją śmiałością, lecz nie potrafiłem patrzeć na cierpienie istot takich jak ona.
- Łzy na nic tu się nie zdadzą.- wyszeptałem miękko, uśmiechając się przy tym- Nie warto, naprawdę. Wybacz, że tak to ujmę, ale głupota niektórych nie zna granic. Zwłaszcza tych od Drzewa Aogiri. Sam przez jakiś czas należałem do grona tamtych szaleńców, ale poznałem się na nich. Mają chore ambicje, są szaleni... Wszyscy bez wyjątku. Kiedyś... Kiedyś może twój brat pójdzie po rozum do głowy i postąpi tak samo tak ja, odejdzie. A teraz uśmiechnij się, proszę... Tak ładnie ci z uśmiechem...
Przekrzywiłem lekko głowę w prawo, patrząc jej prosto w smutne oczy. W tej samej chwili jeden z kotów wskoczył na fotel, przy okazji wbijając mi pazury w rękę i zaczął łasić się do Belli.
- Widzisz? Nawet kot się ze mną zgadza!- zaśmiałem się
<Bella?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz