niedziela, 31 stycznia 2016

Od Mey - Cd. Kanekiego

Zapięłam ostatni pasek maski i miałam brać się za ubranie płaszcza, kiedy Kaneki podszedł z tamtym brązowowłosym chłopakiem. Wyglądali tak, jakby zaraz mieli pozabijać siebie na wzajem, co chyba było normalne u dorastających ghuli.  Rzuciłam pytające spojrzenie heterochromikowi. Lepiej, żeby mieli do mnie jakąś ważną sprawę. Ojciec czekał już od jakiegoś czasu w samochodzie zaparkowanym przed kawiarnią, a nie należał do osób anielsko cierpliwych. Wyższy z dwóch osobników widocznie wahał się z powiedzeniem czegoś. Eh...
- Konkrety.-mruknęłam nagląco, spojrzałam jeszcze na zegarek w telefonie- Masz dwie minuty, potem mówię wam obu "pa pa".
- Przepraszam za tamto wczorajsze.- powiedział szybko, jednym tchem- Nie wiedziałem, że jesteś... no wiesz... z naszych...
Uśmiechnęłam się, czego i tak nie było widać przez osłonę twarzy. Jednak grymas ten miał swoje odbicie w głosie.
- Różnice w pochodzeniu robią dużo. Z tego co wiem, to tutejsze, ghule mają charakterystyczny, ostry zapach. Jestem Europejką, wychowywałam się w zupełnie innym otoczeniu oraz warunkach. A teraz przepraszam, ale już naprawdę muszę iść...
Zapięłam ostatnie guziki ciemnego płaszczyka, zaraz potem otwierając drzwi. Odwróciłam się jeszcze na dosłownie sekundę, by podać Kanekiemu karteczkę z numerem telefonu i adresem. Potem już ostatecznie wyszłam.

<Kaneki?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz