Przemyłem twarz wodą, patrząc w lustro. Niesforne kosmyki białych włosów opadły na odsłonięte oko. Nie mogłem się przyzwyczaić do ich koloru, kiedyś były ciemne, wręcz czarne a teraz... Mam włosy jakbym był jakimś staruszkiem. Nishiki powiadomił mnie gdzie teraz znajduje się kierownik wraz z dziewczyną. Cóż, interesowało mnie to, co od nas chciał. Jeśli znów będzie chciał mi przypomnieć tamten wypadek, to dziękuje bardzo. Ja go pamiętam i to nawet lepiej od niego.
– Powiedz im, że zaraz będę – odparłem, przbierając się w bardziej ludzkie ubrania. Biała koszula, zapięta na ostatniu guzik i czarne spodnie. Zszedłem schodami w dół, po chwili znajdując się w umówionym miejscu. Już na mnie czekali.
– Przepraszam za spóźnienie – odparłem i usiadłem obok dziewczyny. Wszyscy byli tacy poważni i drętwi. Ja wiem, że kierownik jeszcze nikomu nie mówił co się stało z Rize i wszyscy myślą, że ona żyje tylko się przeprowadziła.
– Chciałeś żebym przyszedł, choć nie wiem poco, ale jestem. Więc możesz mi wytłumaczyć o co chodzi? – spytałem spokojnie, opierając się o sofę. Kierownik już chciał coś powiedzieć gdy nagle usłyszeliśmy kłótnie Nishiki i Touki wydobywające się z kawiarni.
– Nie zamknąłem drzwi – mruknąłem, wstając w celu zamknięcia obiektu.
– Nishiki, idź do domu. Twoja dziewczyna na pewno się ucieszy gdy spędzisz z nią trochę czasu. Ja jej później pomogę – odparłem, a chłopak z ochotą przyją moją propozycję. Zamknąłem za sobą drzwi, siadając na swoje wcześniejsze miejsce, a kierownik odetchnął głęboko, przygotowując się na ważną rozmowę z nami.
< Mea?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz