Trzęsłam się jak osika, ledwo mogąc ustać. Pierwszy raz któryś z ghouli odważył się mnie zaatakować. Może dlatego, że dzisiaj nie było przy mnie Haego... Patrzyłam na oddalającego się białowłosego, który chwilkę wcześniej uratował moje marne ciałko. Mimowolnie na myśl przyszła mi Rize. Dziwne, mogę przysiąc, że chłopak miał coś z niej. Kiedy był już w znacznej odległości, ruszyłam w tym samym kierunku- tylko ta droga prowadziła do Studia Mask HySy. Może też się tam wybierał? Jeśli tak to... Troszkę dziwnie by to wyglądało, zupełnie jakbym go śledziła. Zaczęłam więc truchtać, uważając, by torebka z maską nie ześliznęła mi się z ramienia. Skręciłam w prawo, nareszcie go doganiając. Wyrównałam kroku z moim bohaterem.- Dziękuję za ratunek.- powiedziałam cicho, jakbym wstydziła się własnej bezradności- Chyba... Chyba nie poradziłabym sobie bez pomocy.
Może nie była to stuprocentowa prawda, jednak w większej części nie było to też kłamstwo. Po prostu nie wiem czy byłabym w stanie użyć kagune przeciwko komuś innemu, niż Gołębiom i ogólnie ludziom. Chłopak zbył mnie krótkim "Nie ma za co". To mi wystarczyło, by zakończyć rozmowę. Rzuciłam mu jeszcze wdzięczny uśmiech, po czym przyspieszyłam kroku. Spieszyło mi się, może trochę za bardzo. Ulice powoli pustoszały, zaś lampy świeciły coraz to mocniej. Zaczął prószyć mikroskopijny śnieg. Zostawiłam Białego daleko w tyle. W oddali zamajaczył szyld sklepu Uty, za co w duchu dziękowałam. Jeszcze bardziej zwiększyłam tempo marszu, żegnając się z wszechobecnym mrozem. Pchnęłam zabudowane drzwi, trącając lekko mosiężny dzwoneczek. Mężczyzna odwrócił się w moją stronę.
- Witaj.- powiedziałam z należytym szacunkiem
- Hej.- odparł- Zepsuta?
Pokiwałam głową. Wyjęłam maskę z torebki i podałam ją czarnowłosemu osobnikowi. Ten zaczął ją oglądać na miejscu, choć wiedział, że wolałabym, gdyby robił to gdzieś na zapleczu budynku. Sama nie wiem dlaczego nie chciałam, by ktokolwiek oprócz niego wiedział o mojej "drugiej tożsamości". I w tej właśnie chwili drzwi otworzyły się po raz kolejny, a mnie aż sparaliżowało.
<Kaneki? Maska na widoku ;-;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz